piątek, 14 grudnia 2012

Nowość na Krupniczej

Ostatnio umówiłam  się na lunch. Plan był prosty: idziemy przetestować osławioną Karmę.  Wyszło jak wyszło, a mianowicie zamiast w Karmie zjadłyśmy w Tekturze.


Tektura na Krupniczej to nowinka na mapie Krakowa, dlatego miałyśmy prawie cały lokal dla siebie. Doskonale dało się słyszeć strategiczne rozmowy managera z jakimś licealistą, który musiał tłumaczyć dlaczego jego koledzy wolą Bunkier i Coffee Heaven. Wiemy też, że obsługa sama chadza na lunch do Karmy. Ale skupmy się na Tekturze...

W wystroju dominuje skandynawska prostota. Jest jasno i minimalistycznie. Bardzo spodobała mi się długa drewniana lawa z poduchami.

Menu standardowe, czyli: kawy, czekolady, sałatki, panini, kanapki i ciasta. Ponoć mają być jeszcze zupy.
Plus za Club Mate i duży wybór herbat. Przyznam, że ciasta wyglądały bardzo zachęcająco, jednak wybrałyśmy co innego.

Zamówiłam:
- sałatkę z łososiem (15zł)- daję 4/6, smaczna, sycąca ale bez fajerwerków
- bezcukrowe latte karmelowe (11 zł)-3/6

Współtowarzyszka miała:
- panini z szynką parmeńską (ok. 5zł )- oceniła na 3,5/6, sycące i tanie, ale nie smakowało było spalone.
- latte sernikowe (11 zł)-1/6, bo koło sernika nawet nie stało. Ot takie mleko z cukrem.

Podsumowując: jedzenie było po prostu ok- nic nas specjalnie nie zachwyciło, ale nie ma się też do czego przyczepić. Jednak co do latte to za te pieniądze można wypić znacznie lepszą.
Myślę, ze Tektura ma potencjał, jednak póki co nie trafia na listę moich TOP.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz